Recenzja Revival Audio Atalante 3 - Audio-Video

Połączenie stylistyki retro z nowoczesną techniką głośnikową wydaje się kuszące i właśnie taki punkt wyjścia obrała nowa marka Revival Audio. Do naszego podwójnego testu trafiły monitory Atalante 3. Revival Audio to nie tylko nowa firma w ofercie warszawskiego dystrybutora DNA Audio, ale też nowa marka na scenie audio w ogóle. Za śmiałym przedsięwzięciem stoją dwaj starzy „wyjadacze”: Daniel Emonts i Jacky Lee. 

Pierwszy z nich — założyciel i dyrektor operacyjny — ma kilkadziesiąt lat doświadczeń w branży akustycznej. Współpracował m.in. z Dynaudio i Focalem. Jacky Lee pochodzi z Tajwanu, ale osiadł na stałe w Szwajcarii. On także miał okazję współpracować z firmą Dynaudio, ale w nieco innym wymiarze. Pracował też w kilku innych, znanych firmach z innych branż. To strateg i inwestor. Siedziba firmy mieści się w północno-wschodniej części Francji, przy granicy z Niemcami. Warto wiedzieć, że w latach 1871–1919 roku Alzacja znajdowała się w granicach Niemiec. W trakcie drugiej wojny światowej, III Rzesza ponownie zajęła ten region (1940–1944). Te wieloletnie epizody wywarły znaczący wpływ na mieszankę kulturową tego regionu oraz język, którym posługuje się większość mieszkańców. Wróćmy jednak do producenta testowanych kolumn. Słowo „Revival” w języku angielskim znaczy odrodzenie, wskrzeszenie, odnowienie. Przekładając to na realia rynku hi-fi można to interpretować jako chęć powrotu do pewnych rozwiązań i podejścia do konstruowania sprzętu, które dziś wcale nie stanowią obowiązującej normy. Patrząc na zaledwie dwa modele oferowanych kolumn (testowane Atalante 3 są mniejszym z nich), odnosi się wrażenie, że w tym „wskrzeszeniu” chodzi przede wszystkim o stylistykę retro. To jednak tylko część prawdy. W rzeczywistości, monitory Atalante 3 są ciekawą i całkiem ambitną konstrukcją, w której wykorzystano autorskie głośniki opracowane przez Revival Audio i wyprodukowane we Francji. 

PROJEKT i OBUDOWY 

W skali monitorów, Atalante 3 są całkiem okazałą konstrukcją. Prostopadłościenne obudowy mają 39 cm wysokości i są dużo szersze niż zwykle (240 mm). W rzucie poziomym kształt skrzynek jest zbliżony do kwadratu (240 x 270 mm). Nie są to zatem proporcje odpowiadające współczesnym trendom w projektowaniu kolumn. Dodatkowo, producent pokusił się o kilka drobiazgów stylistycznych, które czynią to staromodne wzornictwo atrakcyjnym dla oka. Mam tu na myśli subtelne „przedzielenie” obudowy na wysokości pomiędzy obydwoma głośnikami (brak faktury naturalnej okleiny), drobne frezy wzdłuż krawędzi przedniej ścianki czy logotypy wycięte maszynowo na froncie i na dole bocznej ścianki. Za projektem wzorniczym stoi paryskie studio projektowe A+A Cooren Design Studio. 

Nietypowe są podwójne maskownice, mocowane magnetycznie. Mniejsza przykrywa tweeter, większa — głośnik nisko-średniotonowy. Obydwie mają tradycyjną konstrukcję (ramka z MDF obciągnięta estetyczną szarą tkaniną) i są dość grube. To oznacza, że nawet jeśli sama tkanina ma minimalny wpływ na dźwięk, to całe maskownice z pewnością nie są dla niego obojętne. Dyfrakcja fal dźwiękowych na ramkach obydwu maskownic musi powodować mniejsze lub większe zaburzenia charakterystyki. Zdejmując jedną lub drugą maskownicę można to ocenić we własnym zakresie.
Ze względu na dosunięcie głośników wysokotonowych bliżej jednej z krawędzi, kolumny są asymetryczne względem swojej osi pionowej i stanowią swoje lustrzane odbicia. Na tylnych ściankach można znaleźć oznaczenia lewej i prawej kolumny. Inaczej niż zwykle, głośniki wysokotonowe powinny się znajdować „na zewnątrz” — chyba, że szerokość bazy stereo przekracza 3 metry. W takim przypadku zaleca się zamianę głośników stronami. W pierwszej części testu odległość kolumn wynosiła ok. 220 cm, więc zastosowałem (ML) wariant standardowy. Naszym zdaniem, należy tu także uwzględnić kąt skręcenia kolumn w kierunku słuchacza oraz to, jak duży kąt rozwarcia trójkąta odsłuchowego tworzą obydwa głośniki. Sama szerokość bazy to niezbyt precyzyjne kryterium. Skrzynki zrobiono z płyt MDF. Objętość akustyczna jest wspólna dla obydwu głośników. Pracują one we wspólnej, wentylowanej do tyłu, komorze bas-refleksu, którą mniej więcej pośrodku wysokości solidnie wzmocniono. Jest ona mocno wytłumiona. Całą objętość wyłożono gęsto upakowaną fizeliną. 

Na dole zamontowano płytkę zwrotnicy składającej się z 8 elementów dobrej jakości. Sygnał doprowadza pojedynczy terminal głośnikowy. W spodniej ściance znajdują się cztery gwintowane otwory służące do przykręcenia kolumn do dedykowanych podstawek lub montażu, zawartych w komplecie, gumowych stopek. To bardzo użyteczna opcja, z której skorzystaliśmy w trakcie testu. Kolumny były ustawione na podstawkach Rogoz Audio 4QB80 MkII wypełnionych balastem (piasek kwarcowy). 

NOWOCZESNE GŁOŚNIKI 

Zastosowane głośniki sprawiają bardzo dobre wrażenie. Niskie i średnie tony, nominalnie do częstotliwości 2800 Hz (według producenta), reprodukuje spory, 18-cm midwoofer z grubym gumowym resorem i sztywną, plecioną membraną określaną mianem sandwicza BSC (Basalt Sandwich Construction). Składa się ona z trzech warstw. Zewnętrzna przypomina plecionkę niepowlekanego włókna szklanego, jednak w rzeczywistości użyto „włókien bazaltowych” (cokolwiek to znaczy). Gwoli wyjaśnienia, bazalt jest skałą pochodzenia wulkanicznego, a więc występującą (w dużej ilości) w przyrodzie. Producent podkreśla w związku z tym ekologiczność rozwiązania, tj. brak konieczności przetwarzania produktów pochodzenia naftowego. Użyte włókno ma się ponadto charakteryzować dużym modułem Younga (określającym sztywność) — pod tym względem wypada ponoć lepiej niż kewlar czy włókno szklane. Revival Audio jest ponoć pierwszym producentem głośników, który odkrył walory bazaltu. Pod warstwą rzeczonego włókna znajduje się klej i filc, a spód membrany tworzy warstwa pianki. Cała ta kanapka ma się charakteryzować dużą prędkością propagacji dźwięku, znaczną sztywnością i dobrym tłumieniem wewnętrznym — jednym słowem, ideał. Chassis głośnika też jest nie byle jakie. Kosz obejmuje ramionami także magnes, który jest pokaźnych gabarytów i ma otwór wentylujący. Tweeter również otrzymał swoją nazwę — RASC. To 28-mm kopułka tekstylna z zawieszeniem o asymetrycznym profilu, które pozwala lepiej kontrolować transfer energii z obrzeża (cewki) do środka membrany. Ten „nadąża” za brzegami do częstotliwości rzędu 8 kHz. Przy wyższych częstotliwościach staje się efektywnie „nieruchomy”, tzn. nie odgrywa istotnej roli w generowaniu fali dźwiękowej. Zachowanie kopułki przy dużych częstotliwościach zoptymalizowano także za pomocą specjalnie dobranego impregnatu. Napęd stanowi masywny, 100mm magnes ferrytowy, który w porównaniu z odpowiednikiem neodymowym zapewnia zbliżoną indukcję magnetyczną w szczelinie, ale jest sporo tańszy. Ponadto pojemność cieplna układu jest większa, co ma korzystne znaczenie dla wydajności chłodzenia cewki. Co więcej, duże gabaryty układu napędowego umożliwiły stworzenie dużej komory wytłumiającej (Back Chamber Damping), której tylna część ma postać płaszczyzny z asymetrycznymi żebrami „rozbijającymi” fale stojące. Układ drgający tweetera charakteryzuje się niską częstotliwością rezonansową (560 Hz). Warto dodać, że producent udziela na swoje kolumny aż 10-letniej gwarancji. 

BRZMIENIE (OPINIA I) 

Ogólny charakter i barwa dźwięku dobywającego się z francuskich zestawów zmierzają w kierunku ożywienia i raczej lekkości przekazu w zakresie średnio i wysokotonowym. Pierwsze wrażenie jest niewątpliwie dobre. Barwy odebrałem jako dobrze nasycone, bez większych ograniczeń. Nawet z niezbyt nasyconym wzmacniaczem efekt powinien być zadowalający. Mocno i precyzyjnie grające wzmacniacze tranzystorowe mogą jednak zbytnio podkreślać precyzję brzmienia Atalante, przez co istnieje pewne ryzyko dojścia do granicy wyostrzenia, co w pierwszej kolejności odczujemy na muzyce klasycznej. Dobre rezultaty powinno się udać osiągnąć z nieco bardziej miękko i ciepło grającymi wzmacniaczami, które pozwolą na wydobycie z kolumn należnego im potencjału. Mocną stroną Atalante jest stereofonia. Z wybitnym pod tym względem Baltlabem udało się uzyskać obszerną, szeroką i głęboką scenę z bardzo precyzyjnie, punktowo i stabilnie lokalizowanymi źródłami pozornymi. Poszczególne źródła są wyraźnie od siebie odseparowane, nie wchodzą sobie w drogę. Scena jest czysta i „napowietrzona”, lekka w odbiorze. Niektóre wokale czy instrumenty z pierwszego planu mogłyby być nieco większe. Dokonano tu wyboru na zasadzie „coś za coś”, dzięki czemu lepiej są ukazywane odległości pomiędzy poszczególnymi źródłami. Niewątpliwą zaletą zestawów jest wysoka precyzja oraz transjentowość brzmienia. Wszelkie nagłe wzrosty głośności odtwarzają czysto, gwałtownie, wiarygodnie. Spora jest rozpiętość dynamiki. Efekty te udało się osiągnąć nie tylko z mocną integrą Audia Flight FLS9, która radzi sobie nawet z wymagającymi prądowo kolumnami, ale także z dużo słabszym Baltlabem Epocą 2, pracującym bez sprzężenia zwrotnego i częściowo w klasie A. Wynika z tego, że kolumny są łatwym obciążeniem. Uzyskanie rytmicznego, dynamicznego brzmienia powinno być w zasięgu szerokiej gamy wzmacniaczy, być może także lampowych. Francuskie kolumny zapewniają dość obfity, ale czytelny niski zakres. Nie schodzi on co prawda bardzo nisko, generując energię głównie w średnim podzakresie, jednak nie powoduje to typowego w takich przypadkach efektu „buły” — bas pozostaje czysty i precyzyjny. Dodawane przez producenta zatyczki otworów bas-refleks, choć samą swoją obecnością mogą budzić „zaniepokojenie”, wydają się nadmierną wręcz zapobiegliwością, choć być może pomogą
w przypadku bardzo niekorzystnego ustawienia, np. bezpośrednio blisko ścian. Instrukcja zaleca odsunięcie kolumn minimum pół metra od ściany za nimi i ściany z boku, zaznaczając, by obie odległości były różne od siebie (uniwersalna zasada). Podczas odsłuchów przednia ścianka znajdowała się ponad 90 cm od ściany tylnej. W takim ustawieniu motoryka i czystość oraz precyzja basu były nie tylko zadowalające, ale powyżej przeciętnej. (ML) 

II OPINIA 

Spędziłem w towarzystwie tych zestawów dość ograniczoną ilość czasu (mniejszą niż zwykle poświęcam na testy odsłuchowe), jednak udało mi się ich posłuchać w moich dwóch, zupełnie różnych systemach testowych. Wnioski okazały się dość zbieżne, co pozwala zakładać, że test wypadł mimo wszystko wiarygodnie. W jednej i drugiej konfiguracji francuskie monitory zaprezentowały brzmienie, które określiłbym dojrzałym i pełnym, a nawet dość potężnym, wziąwszy pod uwagę, że mamy do czynienia z kolumnami podstawkowymi, acz wcale niemałymi. Początkowo trochę się zdziwiłem, że zastąpienie Dynaudio Special Forty (w których dokonałem pewnej modyfikacji obudowy w celu redukcji podkolorowań średnicy) nie wywołało znacznej zmiany charakteru brzmienia. Nie jest przecież tajemnicą, że wpływ kolumn na brzmienie każdego zestawu audio jest zasadniczy, od razu słyszalny. Słyszalny owszem był, ale nie w stopniu, jakiego oczekiwałem. Brzmienie uległo przyciemnieniu i wyraźnemu dociążeniu w średnim basie. Soprany stały się mniej wyraziste, lekko przygaszone, a udział średnich tonów subiektywnie się zwiększył. Francuskie zestawy grały „grubiej”, ciężej, bardziej substancjonalnie. Poziom przejrzystości i precyzji uległ natomiast pogorszeniu, jednak nie w stopniu, który określiłbym mianem „dramatycznego” czy bardzo znaczącego. To był umiarkowany regres. Pod względem soczystości barw francuskie zestawy odbierałem jako mniej efektowne, uboższe, ale znów: nie w stopniu zasadniczym — różnica była mniej więcej adekwatna do różnicy w cenie, no może nieco większa. Instalacja Atalante 3 w głównym systemie pokazała, że bas jest całkiem mocny i obiektywnie rzecz biorąc, trochę uwypuklony w średnim/wyższym podzakresie. Mody pomieszczenia przy ok. 63 i 85 Hz odzywały się mocniej niż zwykle, co prowadzi do wniosku, że zatyczki mogą być jednak przydatne. W warunkach testowych nie były jednak potrzebne. Rozciągnięcie niskich rejestrów oceniam jako dobre, choć nie stwierdziłem pod tym względem przewagi nad sporo mniejszymi monitorami Dynaudio. Ogólny balans tonalny był podobny jak w pierwszej konfiguracji i pomieszczeniu. Wynika stąd, że alzackie zestawy nie są chimeryczne, jeśli chodzi o oddziaływanie z pomieszczeniem odsłuchowym. Słuchanie tych kolumn z różnych odległości, wysokości, pod różnymi kątami, pokazało, że charakterystyka promieniowania jest dość szeroka, spójna, pozbawiona dziur czy nieciągłości. Inaczej mówiąc, obydwa głośniki prawidłowo się integrują, a brzmienie odznacza się dobrą spójnością. Zasadniczo nie stwierdziłem tendencji do rozjaśnienia dźwięku, niemniej pewne obawy ożywienia są obecne. Atalante nie brzmią soczyście i ciepło. Zdecydowanie nie wpisują się w stereotyp miękkiego, zawoalowanego brzmienia. Mimo „vintate’owej” aparycji nie grają też „oldskulowo”. Powiedziałbym, że reprezentują dość udaną próbę połączenia tego, co dobre w niegdysiejszych konstrukcjach (masa, spójność dźwięku) z zaletami dobrych, nowoczesnych konstrukcji (niski poziom podkolorowań i zniekształceń, dopracowane charakterystyki kierunkowe). Jak już wspomniałem, środek gra obficie. Bardziej wnikliwa analiza ukazała, że nie jest on do końca równy. Da się bowiem stwierdzić drobną nosowość wokali i ekspozycję częstotliwości w okolicach kilkuset herców. Efekt ten czyni przekaz energetycznym i witalnym, ale na materiale rockowym może prowadzić do utraty komfortu odsłuchu. Wraz z lekkim niedoświetleniem sopranów przyczynia się to również do pewnego osłabienia nasycenia barwowego. Szybkie porównanie z testowanymi równolegle estońskimi podłogówkami Audes ukazało ten efekt całkiem wyraźnie. Gdybym miał sugerować dobór wzmacniacza i elektroniki do tych kolumn, zwróciłbym uwagę na urządzenia o ciepłym brzmieniu, z dobrze nasyconą górą i dobrze kontrolowanym basem. Wiem, nie będzie to łatwe, ale z leciwym Denonem PMA-2000AE efekt był naprawdę przyjemny. 

Scena dźwiękowa to całkiem mocny punkt programu. Jest dobrze uwarstwiona, plastyczna i całkiem obszerna. Nie jest to jeszcze poziom najlepszych znanych mi pod tym względem monitorów z przedziału 10–15 tys. zł, ale jest co najmniej dobrze. Również dynamika nie budzi żadnych zastrzeżeń, przy czym skala makro sprawia moim zdaniem lepsze wrażenie niż mikro. Rozpiętość skali jest bardziej zbliżona do średniej wielkości zestawów podłogowych, niż małych monitorów (którymi Revivale zasadniczo nie są). Reasumując, Atalante 3 to solidne, wartościowe, estetycznie wykonane i racjonalnie wycenione kolumny. Nie da się ukryć, że muszą stawić czoła trudnym rywalom (patrz test grupowy w AV 2/2022), jak choćby Paradigmy Founder 40B, Ushery SD-500, Atohmy GT1-HD i pewnie jeszcze parę innych konstrukcji. Niemniej, jednak, debiut francuskiej marki oceniam jako obiecujący. To kolumny warte bliższego zainteresowania. (FK) 

NASZYM ZDANIEM 

Wygląd francuskich monitorów może być zwodniczy — to nowoczesne zestawy zbudowane w oparciu o solidną, współczesną technikę głośnikową. Nie brak im ani dynamiki, ani przestrzeni, ani detaliczności, choć są konstrukcje w podobnej cenie, oferujące bardziej otwartą, precyzyjną górę i czystszy bas. Niewątpliwą zaletą jest łatwość wysterowania, co pozwala przypuszczać, że dobre rezultaty da się uzyskać z szeroką gamą, niekoniecznie mocnych wzmacniaczy — być może także lampowych.