Nie inaczej jest w audio. Od pewnego czasu widać pewną fascynację części miłośników dobrego brzmienia sprzętem z lat 70., 80., czy 90. XX wieku. Mówi się nawet o tzw. vintage audio. Owo zainteresowanie wynika zapewne z wielu względów (m.in. sentymentalnych, marketingowych, technicznych, wizualnych, choć i pewnie po części z brzmieniowych). Część firm postanawia we współczesnych konstrukcjach nawiązywać do tego starego audio. Nie wnikam, czy robią to z czysto marketingowych powodów, czy na rzeczy jest też coś innego: brzmienie, klasyczność konstrukcji, powrót do tradycyjnych materiałów i technik.
Tego typu konstrukcje oferuje też Revival Audio – młoda francuska firma z dużymi ambicjami, za którą stoją Daniel Emonts i Jacky Lee. Ten pierwszy ma ponad 30-letnie doświadczenie w branży audio, pracował dla takich gigantów jak Dynaudio czy Focal. Lee to pochodzący ze Szwajcarii tajwański menadżer, który także ma doświadczenie w branży hi-fi.
Debiutowali zaledwie kilka lat temu dwiema konstrukcja: odsłuchiwaną Atalante 5 oraz małym monitorem Atalente 3 (test TUTAJ). W 2023 roku uzupełnili ofertę o nową, budżetową serię Sprint składająca się z monitora i kolumny wolnostojącej. Głośniki produkowane są we Francji, firma podkreśla, że korzysta z własnych przetworników.
Revival Atalante 5 – test. Budowa
To są naprawdę wielkie monitory o bardzo solidnej budowie. Można się o tym przekonać już w momencie wnoszenia i rozpakowywania pudeł. W pojedynkę raczej nie radziłbym ich przenosić, zarówno z powodu wagi jak i gabarytów. Każda z kolumn waży ponad 30 kilogramów! Ale nie tylko rozmiarami i masą robią wrażenie.
Revival Atalante 5 są naprawdę świetnie wykonane i prezentują się kapitanie. Oczywiście wszystko zależy od tego, czego szuka kupujący, ale miłośnicy tradycyjnych gabarytów i klasycznej stolarki na najwyższym poziomie powinni być zachwyceni. Bo odsłuchiwane głośniki to jak najbardziej projekt nawiązujący do stylu retro. Duża szerokość przedniej ścianki, spora jak na monitory wysokość, naprawdę duży głośnik niskotonowy, proporcje – to wszytko sprawia, że wyglądają jakby powstały w latach 80. czy 90. XX wieku.
W podobnym stylu jest też wykończenie. Nie ma kolorowych lakierów, wymyślnych wstawek czy innych krzykliwych elementów. Mamy proste linie i naturalny fornir położony w niesamowitą dbałością. Ale na tym nie koniec. Do wykończenia użyto techniki intarsji, czyli wstawienia innego koloru forniru. W kolumnach wykonano intarsjowaną obwódkę, która biegnie dookoła kolumny i dzieli ją na dwie części. W ten szlaczek wmontowano na przedniej ściance logo firm także z naturalnego forniru. Logo – tym razem wypalone – znajduje się także na bocznej ściance. Jest jeszcze drobny element wzorniczy: wąskie wcięcie biegnące wokół przedniej ścianki.
Z tyłu w oczy od razu rzucają się dwa porty bas refleksu umieszczone dość wysoko. W komplecie otrzymujemy dwie odpowiednio przycięte gąbki do ich zatkania. Mamy więc możliwość ingerowania w poziom niskich tonów. Więcej o tym przy opisie brzmienia. Poniżej znajduje się plastikowy element, w którym znalazły się pojedyncze terminale głośnikowe bardzo dobrej jakości, wyprodukowane przez znaną firmę WBT.
Revival Atalante 5 to monitory trójdrożne, z trzema przetwornikami. Od razy zwracamy uwagę na układ głośników. Niby tradycyjny, z wysokotonowcem na górze, ale jednak jest oryginalnie. Otóż twitter i głośnik średniotonowy umieszczono niesymetrycznie, bliżej jednej z bocznych ścianek. O ile kopułki tak umieszczone widuje się czasem, to z tak usytuowanym średniotonowcem spotykamy się stosunkowo rzadko. Warto tu dodać, że przetworniki możemy zasłonić dwiema maskownicami przytrzymywanymi przez magnesy.
Swoboda przestrzenna Revival Atalante 5 jest na najwyższym poziomie. Scena budowana jest lekko za linią głośników i rozpościera się szeroko i głęboko obok i za nimi. Budowana jest także na wysokość
Firma nie przesądza, jak powinny być ustawione kolumny. Proponuje jedynie, by ustawiać je twitterami do środka, jeśli ustawiamy je dalej niż 3 metry od siebie. Wypróbowałem oba wariant (głośniki stały mniej niż 3 metry od siebie) i zdecydowanie bardziej podobało mi się brzmienie z przetwornikami na zewnątrz.
Firma podkreśla, że wszystkie przetworniki zostały zaprojektowane przez ich specjalistów i nie pochodzą z seryjnej produkcji. Wykonano je na zamówienie według bardzo dokładnej specyfikacji. Zacznijmy od średniotonowego, bo to dość rzadki widok. Ma on formę dużej, 75 milimetrowej, miękkiej kopułki wyposażonej w opatentowaną technologię ARID+ (chodzi po pochłanianie i wytłumianie ponad 90 proc. rezonansów). Podobne głośniki średniotonowe stosują między innymi tak znane i cenione firmy jak ATC czy PMC. Przetwornik średniotonowy jest zamontowany w płytkim falowodzie.
Skraje pasma także obsługuję przetworniki zaprojektowane przez Revival Audio. Górę pasma przetwarza miękka, 28 milimetrowa kopułka. Za dół pasma odpowiada głośnik BSC (Basalt Sandwich Construction). 12-calową membranę wykonano z materiału z domieszką bazaltu. Kanapkowa konstrukcja składa się ze specjalnego filcu nałożonego na tył membrany zrobionej z tkaniny z włókna bazaltowego, oraz specjalistycznego kleju tłumiącego, co daje najlepsze możliwe tłumienie. Membrana zamontowana jest na wentylowanym koszu, przetwornik zaopatrzono w duży magnes ferrytowy. To unikalna technologia Revival Audio.
Nominalnie francuskie kolumny są 4-omowe, a ich skuteczność wynosi 89 dB. Podział zwrotnicy przypada na 450 Hz i 3,5 kHz. Producent podaje, że przeznaczone są do pomieszczeń o powierzchni od 30 do 60 metrów kwadratowych. Spieszę jednak od razu z informacją, że kolumny z powodzeniem zagrają także w mniejszych pomieszczeniach, nie ma z tym problemu.
Warto przy omawianiu budowy tych głośników zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Otóż przy wyjmowaniu ich z pudła od razy zwraca się uwagę na dwie belki: jedna, węższa, przytwierdzona jest na stale do dolnej ścianki kolumny, druga, masywniejsza, jest oddzielnie i możemy ją dokręcić do spodniej ścianki. Służą one do ustawienia głośników na podłodze, monitory są wtedy lekko odchylone do tyłu. Zrobiłem próbę odsłuchu w takim ustawieniu, ale w moim pokoju nie sprawdziło się.
Dlatego skorzystałem z dedykowanych kolumnom standów, które są odpowiednio niskie i zrobione na wymiar. Monitory ustawiamy na nich i przykręcamy dostarczonymi w komplecie śrubami i stabilizujemy podkładkami. Ale polecam wypróbowanie obydwu ustawień, bo krytyczna wydaje się tu “współpraca” głośników z pokojem odsłuchowym.
Revival Atalante 5 zostały wycenione przez polskiego dystrybutora marki – firmę DNA AUDIO – na 23 490 złotych. Zaliczamy je więc klasy hi-end (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł).
Revival Atalante 5 – test. Brzmienie
Kiedyś tego typu gabaryty i proporcje kolumn głośnikowych nikogo nie dziwiły, tak wyglądała większość “paczek”. Przypomnijcie sobie brytyjskie monitory, słynne Yamahy z serii NS czy nawet nasze poczciwe Altusy i Altony. Później to się zmieniło, głośniki “chudły”, pojawiły się wąskie słupki z wieloma głośnikami. Przyczyny były różne: estetyczne (łatwiej je ustawić w pokoju, nawet małym), ekonomiczne (musiało pojawić się coś nowego, by ożywić rynek), pojawiły się też koncepcje brzmieniowe (wąskie skrzynki to lepsza przestrzeń). Cały czas były jednak takie konstrukcje, jak choćby Harbeth, Tannoy czy Spendor, czyli klasyka brytyjskiego grania.
Ale od czasu powrotu mody na retro audio zaczęły się coraz częściej pojawiać znowu takie skrzynki. Postawił na takie rozwiązanie także Revival Audio w swoich Atalante 5. Kiedy więc ustawiłem je w swoim stosunkowo niewielkim pokoju, miałem trochę obaw: o bas, o to, czy “zmieszczą” się w nim dźwiękowo, a przede wszystkim o przestrzenność ich prezentacji. Wszystkie obawy okazały się płonne.
Szczególnie zaskoczyło mnie to, jak te kolumny poradziły sobie z przestrzenią. Na co dzień słucham na głośnikach Martin Logan ESL (test TUTAJ), a więc dipolowych zestawach, w których przestrzeń jest jedną z najmocniejszych stron. I powiem szczerze, że ogromne francuskie monitory naprawdę niewiele od nich odbiegały, to było naprawdę wielkie doznanie! Szczególnie w kontekście tego, że widzimy przed sobą wielkie skrzynie, które kompletnie znikają nam dźwiękowo! Nic się z nich nie wydostaje, muzyka odrywa się od nich zupełnie.
Swoboda przestrzenna Revival Atalante 5 jest na najwyższym poziomie. Scena budowana jest lekko za linią głośników i rozpościera się szeroko i głęboko obok i za nimi. Ale, co ważne, scena nie jest mocno zagięta eliptycznie bliżej głośników, także za nimi jest bardzo dużo miejsca na powietrze, wybrzmienia i to muzyczno-przestrzenne flow.
Francuskie kolumny mają jeszcze jedną rzadką cechę – świetnie buduję scenę również w skali wertykalnej, pokazując umieszczenie poszczególnych dźwięków na różnej wysokości. A to już jest naprawdę coś! W dodatku nuty poustawiane są w przestrzeni bardzo dokładnie i stabilnie, ale to nie jest precyzja polegająca na sztucznym oddzielaniu ich od siebie. Jest między nim dużo powietrza, ale jest też między nimi związek i wzajemne porozumienie. To muzyka podana także jako całość, a nie nuty pozamykane w swoich bańkach. W każdym razie posłuchajcie na przykład dawnej muzyki nagrywanej w dużych wnętrzach na żywo, na przykład fenomenalnego zespołu Ensemble Peregrina – to jest uczta dla uszu.
Jeśli jesteśmy przy precyzji, to opiszmy od razu ten aspekt brzmienia. Revival Atalante 5 grają bardzo dokładnie, prezentując dźwięki rysowane bardzo wyraźną kreską, mocno oddzielone od siebie. Szczególnie w średnicy i górze pasma. Nigdy nie musimy domyślać się, kiedy się zaczynają i kończą. Ale jest to jednak precyzja odrobinkę innego rodzaju niż ta znana z głośników Focal czy Paradigm, mniej wyczynowa. W tamtych jest to rozdzielczość bezwarunkowa, Atalante 5 dają sobie minimalnie luzu, szczególnie w wybrzmieniach, co przydaje im muzykalności.
Revival Atalante 5 to głośniki brzmiące tonalnie neutralne, w tym znaczeniu, że żadne z pasm nie zostaje widocznie podbite, wyraźnie docieplone czy na siłę ubogacone harmonicznymi. No, może czasem coś takiego dzieje się w samym dole, ale na niewielką skalę. Mają w tonalności mało własnego charakteru, ale już po niedługim czasie obcowania z nimi wiadomo, że i tak pierwsze skrzypce gra w nich średnica. Może dla niektórych będzie minimalnie za chłodna, może woleliby w niej odrobinę więcej masy i soczku. Ale za to otrzymujemy coś innego.
Średnica w tych głośnikach jest niesamowicie wyrazista i pełna informacji o dźwiękach, wszystko, co jest w niej, dzieje się na naszych oczach, przed nami, wyraźnie, czysto, z całą masą szczególików o tym, jak dźwięk się wydobywa, jak rośnie, wybrzmiewa i gaśnie. Ta właśnie namacalność średnicy robi wielkie wrażenie.
Kolumny nie epatują jednak na oślep tą namacalnością, przejrzystością, dokładnością. Pięknie różnicują nagrania, dawkują informacje w zależności od realizacji. Z wielkim pietyzmem pochylają się też nad barwą dźwięków w średnicy. Zaskakujące, że mimo swoistego chłodu czy raczej powściągliwości w składowych, jaki potrafią przekazać z lekko i neutralnie zrealizowanych nagraniach, świetnie pokazują barwy, nasycenie i faktury.
Co na skrajach pasma? Głośniki są dobrze zrównoważone, nie odczuwałem żadnych negatywnych cech przy zszyciu poszczególnych pasm. Zacznijmy od góry, która jest bardzo podobna do tego, co oferowała nam średnica. Nie znajdziemy w niej podgrzania, dodawania masy, ale nie jest to też góra jasna czy zwiewna, znana w niektórych twardych przetworników. To neutralność ustawione gdzieś pośrodku między tym, co gorące a chłodne.
Wysokie tony w Revival Atalante 5 nie przykuwają tak uwagi jak średnica, ale nie dlatego, że są wycofane, czy podane z mniejszą energią. Po pierwsze doskonale łączą się ze średnicą i mamy wrażenie wspólnego podania obu pasm. To zresztą druga cecha, którą łączy te głośniki z Martinami Loganami, i która sprawia, że słucha się tych kolumn doskonale.
Po drugie – są jakby w cieniu średnicy, która błyszczy w tych kolumnach pełną krasą. Ale wyjaśnijmy sobie od razu: nie chodzi o to, że soprany są mniej szczegółowe, że ukrywają pewne informacje. Nie. Po prostu średnica ze swoją wyrazistością, namacalnością i obecnością sprawia, że odbieramy górę w sposób mniej ofensywny. Tak więc niczego nie da się zarzucić rozdzielczości, dokładności, sypkości góry. Jest odpowiedni blask i wybrzmienia. Ale wszystko po to, by brylował średnica.
I przyszedł czas na bas. Nie będę ukrywał, że kiedy zobaczyłem naprzeciwko siebie dwa duże basowce zamknięte w robiących wrażenie skrzyniach, miałem obawy o to, jak zabrzmią niskie tony i czy “zmieszczą” się dźwiękowo w moim pokoju. Moje wątpliwości zwiększyły jeszcze dwie zatyczki do bas refleksów, które sugerowały, ze coś złego może się dziać… No więc nic złego się nie działo. Wręcz odwrotnie, działo się raczej dobrze.
Od razu wyjaśnię, że po kilku krótkich próbach zrezygnowałem z używania zatyczek, tak zresztą dzieje się zawsze w przypadku takich rozwiązań. Moje doświadczenia mówią jasno: jeśli kolumny zostały zaprojektowane jako konstrukcje wentylowane, to tak mają grać. Zatykanie portów może i skraca bas, niweluje jego ewentualne buczenie, ale zmniejsza jego potęgę. A co gorsza wpływa jednocześnie na prezentację średnicy, która traci część niskich składowych. Uważam, że lepiej uporać się z ewentualnymi ograniczeniami basu poprzez odpowiednie ustawienie głośników w pokoju odsłuchowym.
No więc bas w Revival Atalante 5 ma odrobinę innych charakter niż średnica, odnajduję w nim minimalne pokłady ciepła i miękkości. Ale naprawdę minimalne. I odczuwalne głównie na tak nagranym materiale. Obrazowo: na chłodnych, zdystansowanych realizacjach ECM tego efektu w basie nie słychać w ogóle. Natomiast na przykład na płytach ACT obecność pewnej dozy miękkości i ciepła jest dla mnie niezaprzeczalna. Także sposób rysowania poszczególnych dźwięków jest realizowany nieco mniej dosadnie, niż w średnicy. Daleko im może do zaokrąglania, ale rysowane są nieco grubszą kreską. Ta odrobina innego charakteru nie wpływa jednak na odczuwanie spójności brzmienia całych kolumn.
Bas jest mocny, zawsze obecny i słyszalny, nie jest tylko dodatkiem do innych pasm. Ale też nie chce się narzucać i przejmować roli pierwszoplanowej. No dobrze, czasem próbuje odrobinę “podskakiwać”, ale szybko zostaje sprowadzony do odpowiednich proporcji. Jak? Poprzez dobrą kontrolę, która sprawia, że nawet te bardziej tłuste, cieplejsze i mocniejsze dźwięki są trzymane w ryzach, mają odpowiednią zwinność i sprężystość.
Bo właśnie szybkość i sprężystość jest tu kluczem do kontroli. A to jak wiadomo cechy dobrej dynamiki. Revival Atalante 5 nie mają z tym aspektem grania kłopotu. Dynamika nie jest może cechą pierwszoplanową tych kolumn, ale nie można się do niej przyczepić, byłoby to szukanie dziury w całym.
Jest więc przede wszystkich dobra szybkość podawania dźwięków, kolumny mimo swoich rozmiarów grają odpowiednio zwinnie i energetycznie, także w najniższych rejestrach nie ma spowolnień. Przy dobrej rytmiczności mamy jednocześnie naprawdę potężną skalę i możliwości oddania potęgi dźwięku. W dodatku “mieszczą” się pokojach o powierzchni 18-20 metrów, a jeśli trzeba, to nagłośnią i dużo większe pokoje, czego byłem świadkiem.
Podsumowanie
Revival Atalante 5 to nie są tanie zestawy głośnikowe, ale też ich cena nie przyprawia o stan przedzawałowy. Moim zdaniem stosunek jakości brzmienia do ceny jest w ich przypadku naprawdę znakomity. Po długim słuchaniu tych głośników wiem, że są warte każdej złotówki. I pewnie spodobają się wielu miłośnikom dobrego brzmienia, bo są uniwersalne. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie przestrzennością brzmienia. Ich scena jest niesamowicie swobodna, głęboka, szeroka i …wysoka! Wrażenie robi jej napowietrzenie, dokładność, a jednocześnie plastyczność prezentacji. I to wszystko przy naprawdę dużych rozmiarach skrzynek. Drugim gwoździem programu tych monitorów jest przepiękna średnica. Niesamowicie wyrazista i pełna informacji o dźwiękach, wszystko, co jest w niej, dzieje się na naszych oczach, przed nami, wyraźnie, czysto, z całą masą szczególików o tym, jak dźwięk się wydobywa, jak rośnie, wybrzmiewa i gaśnie. Ta właśnie namacalność średnicy robi wielkie wrażenie. Generalnie kolumny brzmią neutralnie, bez wypychania pasm. Góra i bas są jednak obecne i pozwalają błyszczeć średnicy. Dynamika – bez uwag. Koniecznie posłuchajcie tych monitorów.
Maciej Stempurski