Recenzja i nagroda Revival Audio Atalante 4 - Audio-Video

Parzyste znaczy lepsze? 

Młoda francuska marka głośnikowa z Alzacji właśnie wprowadziła nowość — pierwsze w ofercie kolumny podłogowe. W cenniku plasują się pomiędzy recenzowanymi już „trójkami” a znacznie większymi „piątkami”. 

Firma założona pod koniec 2021 roku przez Daniela Emontsa i Jacky’ego Lee obrała nieschematyczną strategię działania. Francuski konstruktor z przeszło 30-letnim doświadczeniem w branży audio, w duecie z tajwańskim strategiem inwestycyjnym osiadłym w Szwajcarii i pracującym dawniej dla IBM-a, L’Oreala, a także pewnej duńskiej firmy audio, wzięli się ostro do roboty i już we wrześniu 2022 roku zaprezentowali dwa, podstawkowe zestawy głośnikowe
z serii Atalante. Większa z nich (Atalante 5) jest potężnym zespołem trójdrożnym, mniejsza — w miarę typowym monitorem. Tym nieszablonowym sposobem młoda firma podjęła udaną próbę wejścia w rynkową niszę — wszak kolumn podobnych
do Atalante 5 dzisiaj już prawie się nie produkuje. Do wyjątków należą JBL L100 Classic, Spendor Classic 100 i flagowe Har- bethy M40.3XD. Atalante 5 mają na ich tle jeden, mocny argument — cenę. Jak poka- zał nasz test, są to bardzo udane zestawy, choć niepozbawione specyfiki brzmienio- wej — podobnie zresztą jak nieporównywalnie mniejsze „trójki”, czy wymienieni konkurenci. 

Pierwsze podłogówki, które w odróżnieniu od monitorów oznaczono cyfrą parzystą (4), były wyczekiwaną konstrukcją — wyeli- minowano w nich główny mankament „piątek”, czyli niezbyt przyjazne gabaryty, szczególnie wszerz i w głąb. Testowany model odbija to sobie znaczną wysokością smukłych skrzynek, które mierzą 120 cm wysokości, i to bez uwzględnienia wysokich cokołów (całość mierzy prawie 130 cm). Wypakowane z kartonów i ustawione na dedykowanych cokołach, nowe Revivale prezentują się naprawdę atrakcyjnie.

BUDOWA 

Są całkiem okazałą konstrukcją. Na tle podobnie wycenionych Focali Aria Evo No2, to naprawdę duże kolumny. Ciężar też jest pokaźny, choć deklarowane przez producenta 38 kilogramów wydaje wartością przesadzoną. Obstawiam wynik w granicach 30–33 kg (niestety nie dokonałem pomiaru). Układ jest trójdrożny, z podziałem pasma ustalonym bardzo klasycznie, tj. przy częstotliwościach 550 Hz i 3 kHz. Na potrzeby nowego modelu stworzono mniejszą (13- cm) wersję 18-cm midwoofera, przeznaczoną do odtwarzania w/w zakresu częstotliwości. Tym samym zrezygnowano z 75-mm kopułki wykorzystanej w dużym monitorze, co wydaje się zaskakującym posunięciem, zważywszy na to, że pasma pracy obydwu głośników są niemalże takie same. Sztywną membranę o widocznej od zewnątrz strukturze plecionki zrobiono z firmowego sandwicza BSC (Basalt Sandwich Construction). W tym celu użyto przetworzonych włókien ze skały bazaltowej, które połączono z warstwą pianki i filcu. Jak twierdzi wytwórca, uzyskano w ten sposób korzystne połączenie dużej sztywności i dobrego tłumienia wewnętrznego. Głośnik pracuje w małej, mocno wytłumionej wełną mineralną, komorze zamkniętej.
Wysokie tony odtwarza wspólna dla całej gamy Atalante, 28-mm kopułka tekstylna pokryta autorskim impregnatem (RASC) z komorą wytłumiającą i asymetrycznym zawieszeniem, które poprawia propagację fal dźwiękowych w najwyższym zakresie częstotliwości. Zastosowano także komorę wytłumiającą ARID ze specjalnymi żebrami, dzięki czemu obniżono częstotliwość rezonansową do 560 Hz. Magnes ferrytowy ma średnicę aż 100 mm.
Niskie tony są domeną dwóch 180-mm głośników zaczerpniętych z mniejszego monitora (Atalante 3). Konstrukcja membran, chassis i układu napędowego z cewką dłuższą od szczeliny (tzw. overhung) jest analogiczna jak w przypadku głośnika średniotonowego. Woofery pracują we wspólnej komorze, która wypełnia niemal całą wewnętrzną objętość kolumn (z wyłączeniem wspomnianej, małej subobudowy średniotonowej) i jest obciążona dwoma tunelami bas-refleksu — jeden znajduje się w dolnej, a drugi w górnej części tylnej ścianki. Układ rezonansowy dostrojono do częstotliwości 37 Hz. W komplecie otrzymujemy dwie, piankowe zatyczki portów. Wzorem droższego modelu, sekcja średnio-wysokotonowa została przesunięta bliżej zewnętrznej (w założeniu producenta) krawędzi. W instrukcji znajdziemy sugestię, że przy szerokim rozstawie kolumn (baza ponad 3 m) korzystne może być ustawienie odwrotne. Od siebie dodałbym, że warto uwzględnić kąt skręcenia kolumn w kierunku słuchacza — jeśli jest mały (osie akustyczne krzyżują się daleko za miejscem odsłuchu), to można zamienić kolumnę lewą z prawą. Nawiasem mówiąc, takie właśnie ustawienie zastosowałem w trakcie testu. Kolumny wykończono naturalną okleiną orzechową i jest to, jak na razie, jedyna wersja kolorystyczna. Design autorstwa renomowanego paryskiego A+A Cooren Design Studio z jednej strony można określić jako konserwatywny, bardzo klasyczny, z drugiej natomiast zwracają uwagę eleganckie smaczki stylistyczne, jak optyczne przedzielenie górnej i dolnej części obudowy, laserowo grawerowane loga w dwóch miejscach ścianki czołowej czy bardzo solidne i ładnie zaprojektowane, dokręcane w narożnikach cokoły z aluminium, wyposażone w wygodny system regulacji i kontrowania stożków. Zapewnia on wzorową stabilność kolumn ustawionych na twardym podłożu. 

Wnętrze solidnych obudów dość mocno wytłumiono grubymi kawałkami zwiniętej wełny mineralnej. Wypełniono nimi komorę średniotonową, dół obudów oraz znaczną część objętości za obydwoma wooferami. Zastosowano pierścienie wzmacniające, jednak mimo to, duża połać bocznych ścianek odpowiada na opukiwanie dość donośnym, słabo wytłumionym odgłosem. Ten aspekt konstrukcji można by poprawić. Zwrotnicę zmontowano na jednej, niezbyt dużej płytce. Elementy są dobrej jakości — przeważają kondensatory MKP (wyjątkiem jest jeden bipolarny w filtrze dolnoprzepustowym dla wooferów), cewki są zarówno powietrzne, jak i rdzeniowe. Wzorem pozostałych modeli w ofercie, okablowanie wewnętrzne poprowadzono przewodem głośnikowym van den Hul The Sky. 

BRZMIENIE 

„Czwórki" dzieli wiele różnic konstrukcyjnych względem litrażowo chyba jednak sporo większych monitorów: dwa mniejsze woofery zamiast pojedynczego 12-calowego, tradycyjny głośnik średniotonowy zamiast dużej kopułki oraz wąska obudowa zamiast bardzo szerokiej. Są też elementy wspólne: ten sam tweeter, materiał membran (pomijając przetworniki średniotonowe), sposób wykonania obudów. Jak te różnice — ale też istotne podobieństwa — przekładają się na walory brzmieniowe? Prawie rok to jednak zbyt długi okres, by pokusić się o dokładne porównanie. Po sięgnięciu do recenzji i zakamarków swojej pamięci, nie mam jednak wątpliwości, że firmowa szkoła brzmienia została w ogólnym zarysie utrzymana, ale z pewnymi modyfikacjami. Myślę, że będą one (a nie tylko wygląd) rzutowały na wybór faworyta. Zwróćmy uwagę, że ceny obydwu kolumn nie różnią się znacząco. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w oferowanej jakości dźwięku. Podłączone po trójce recenzowanych miesiąc temu monitorów, Atalante 4 zaprezentowały ewidentne korzyści wynikające z większego litrażu. Nie da się ukryć, że jakość brzmienia była całościowo wyraźnie wyższa. Taki wniosek jest dobrą, lecz wcale nieoczywistą wiadomością, ponieważ średnia cena kolumn ze wspomnianej grupy testowej wynosiła prawie 12 tysięcy zł. Dodajmy do tego koszt dobrych podstawek i niebezpiecznie zbliżamy się do ceny Revivali. Tymczasem francuskie podłogówki mają znacznie większe możliwości, choć z drugiej strony odnoszenie ich do możliwości miniaturowych Elaków mija się z celem. Atalante 4 cechują się brzmieniem pełnym i przyjemnie zrównoważonym. Twórcy w umiejętny sposób połączyli pierwiastek ocieplenia z otwartością górnych rejestrów i dociążeniem w dole skali częstotliwości. W rezultacie otrzymujemy dźwięk, któremu właściwie niczego nie brakuje, a jest muzykalny i pozwala na długie godziny słuchania bez oznak zmęczenia. 

W dodatku Revivale odznaczają się niepospolitą dynamiką — po części wynikającą z dużej efektywności. Producent podaje, że wynosi ona 89 dB. Na podstawie odsłuchów i porównań z wyjątkowo skutecznymi Klipshami RF7 III, sądzę, że rzeczywista efektywność Revivali przekracza 90 dB. Odsłuchy na podobnym poziomie SPL wymagały zaledwie o 3-4 dB wyższego ustawienia głośności. Muzyka ma energię, dobrze trzyma rytm, a mikrodynamika jest nie gorsza od zakresu dynamicznego, który mniejsze kolumny wprawi w kompleksy. Recenzując większe „piątki”, zwróciłem uwagę na efekt skali i wolumenu dźwięku, jego swobody, które bardzo trudno uzyskać ze smukłych kolumn z niedużymi wooferami — nawet jeśli basu produkują one w nadmiarze. Odczuwałem jednak drobny niedosyt związany z detalicznością i rozdzielczością przekazu. Tym razem nie miałem już tego wrażenia. Podłogówki Revivala wydały mi się kolumnami grającymi bardziej otwartym, nieco jaśniejszym dźwiękiem (podkreślam, że nie jest to bezpośrednie odniesienie, lecz ogólne wrażenie). Z drugiej strony, rozciągnięcie niskich tonów nie jest już tak dobre, acz wciąż więcej niż zadowalające. Bas schodzi w okolice „niskich trzydziestu” herców, co w relacji do wielkości głośników należy uznać za co najmniej przyzwoity wynik. Zakres ten cechuje się niezłą zwartością i dobrym oddaniem konturów. Słyszalne jest jednak nieduże zaokrąglenie konturów i umiarkowane podbicie w średnim/wyższym podzakresie. Mimo to, nie czułem potrzeby sięgania po zatyczki bas-refleksów. Niemniej, należy przyznać, że bas jest obszerny, co w niektórych systemach (szczególnie w ustawieniach będących wynikiem praktycznego kompromisu) może skutkować jego mniejszym, bądź większym nadmiarem w pomieszczeniu. Wyraźnych powodów do zadowolenia dostarczył średni zakres częstotliwości. Brzmi otwarcie, całkiem czysto i co warte podkreślenia — daleko mu do sterylnej czystości znanej z twardych membran ceramicznych lub metalowych. Przyjemne jest mocne wypełnienie dolnego podzakresu, co wespół z dość potężnymi niskimi tonami tworzy efekt wyraźnego dociążenia, solidnego fundamentu dla całości przekazu. Wokal Marka Knopflera w „Sailing To Philadelphia” brzmiał wyjątkowo „ładnie” — jak gdyby klatka piersiowa artysty nagle powiększyła się o 50%. Szczupły, niewypełniony, przesadnie konturowy dźwięk? To absolutnie nie ten adres. Korzystnie prezentują się także średni i wyższy podzakres średnich tonów. Nie są one wprawdzie idealnie gładkie, ale nie odnotowałem tu żadnych anomalii, tudzież wyraźnych podkolorowań. Żeńskie wokale są przekonujące, gitarom nie brakuje blasku, skrzypce są dość wiernie oddane, a przejście w wysokie tony odbywa się płynnie, z fizjologicznym, tj. naturalnym dla ucha, wycofaniem. Soprany okazały się należycie doświetlone, odznaczają się dobrą precyzją i naprawdę satysfakcjonującą rozdzielczością. Nie stwierdziłem efektu przyciemnienia, o którym wspominałem w recenzji Atalante 5. 

To wszystko sprawia, że oddanie barw jest bliskie naturalnemu — są one prawidłowo nasycone, ani ciemne, ani jasne, choć wspomniane dociążenie niskiej średnicy i wyższego basu przesuwa balans tonalny w dół, wnosząc element przyjemnego, raczej subtelnego, choć niewątpliwego ocieplenia brzmienia jako całości. 

Scena dźwiękowa nie zaskakuje niczym spektakularnym. Jest odpowiednio szeroka, ma wyraźnie wyczuwalne plany i odznacza się więcej niż dobrą głębią. Nie bije w tym względzie żadnych rekordów, ale z całą pewnością nie zawodzi. Audiofile zwracający baczną uwagę na efekt trójwymiarowości nie powinni być zawiedzeni, choć do poziomu KEF-ów R7 Meta trochę Revivalom brakuje. 

NASZYM ZDANIEM 

Atalante 4 to mocna pozycja na współczesnej scenie zestawów głośnikowych w cenie do co najmniej 20 tysięcy zł. Grają wystarczająco „równo”, by radzić sobie praktycznie z każdym repertuarem, są odrobinę ciepłe, ale nie za bardzo. Tworzą oczekiwaną od kolumn tej wielkości potęgę dźwięku, ale nie męczą nadmiarem tłustego basu. Są wystarczająco detaliczne, ale nie na tyle, by zmęczyć. W dodatku cechują się bardzo dobrą dynamiką i są łatwe do wysterowania. Tym razem Francuzom naprawdę się udało. Mówi się, że do trzech razy sztuka. Tak, to są najbardziej udane Revivale spośród wszystkich, które stworzono do tej pory. Miejmy nadzieję, że ten wysoki poziom zostanie utrzymany. Przy okazji może warto by pomyśleć o nowych wykończeniach? 

Czytaj pełną recenzję w pliku PDF