Test Lyngdorf TDAI-2170 – brzmienie: Lyngdorf TDAI-2170 to – jak wspomniałem – wzmacniacz nietuzinkowy z co najmniej dwóch powodów: przyjmuje sygnał cyfrowy i konwertuje go na analogowy oraz ma na pokładzie firmowy system korekcji akustyki RoomPerfect. Dla mnie najważniejszy jest właśnie ten system. Po wykonaniu zaledwie jednej próby z kalibracją z całą stanowczością mogę powiedzieć, że zdecydowanie warto z niego korzystać. I to on jest siłą tego urządzenia. Pewnie wiele osób po przeczytaniu tego zdanie puknie się w czoło i powie: no przecież po to został stworzony ten wzmacniacz, z tym systemem, aby go używać. Niby tak, ale wielu – szczególnie mniej osłuchanych czy bardziej tradycyjnych miłośników dobrego brzmienia – ma do tego typu rozwiązań negatywny stosunek i bardzo trudno ich do takich nowoczesności przekonać. Ba, niektórzy pytali mnie nawet, jak Lyngorf gra bez korekcji i czy warto go kupić dla „samego wzmacniacza”… Osoby, które nigdy wcześniej nie zetknęły się z tego typu rozwiązaniami mogą być w szoku. Włączenie systemu korekcji we wzmacniaczu Lyngdorf TDAI-2170 zmienia wszystko a brzmienie staje się naprawdę wyrafinowane, ale równocześnie kompletnie nieefekciarskie. Przez pierwsze kilka minut niektórzy mogą być zagubieni. Bo nie ma w tym graniu żadnych sztuczek, żadnego oszukaństwa, żadnej cyrkowej „baby z wąsami”. A to taka baba w cyrku właśnie sprawia, że opada nam szczęka na widok tych wąsów, ale nie widzimy jej krzywych nóg, braków w uzębieniu i garba. Do czego zmierzam? Po włączeniu RoomPerfect zmienia się niemal każdy aspekt brzmienia: przestrzeń i równowaga tonalna, detaliczność i namacalność brzmienia, kontrola nad dźwiękami i wyrazistość grania. Wszystko zdaje się wskakiwać na swoje miejsce, pasować do siebie, być idealnie ze sobą zgrane. A konkretnie?