Recenzja Davis Acoustics Mattise HD - Audio

Nawet po tylu latach może się zdarzyć taki przypadek - debiutu na łamach "Audio" firmy, którą doskonale pamiętam z dawnych czasów... A myślałem, że już nie istnieje, albo że wegetuje w jakiejś niszy. Francuska marka Davis należała bowiem dwadzieścia lat temu do grupy raczej mniejszych niż większych producentów głośników i zestawów dla hobbystów, dostarczając ewentualnie komponenty producentom gotowych kolumn - ale takich przypadków nie było wiele.

Odsłuch

Przesiadka z Acoustic Energy na cokolwiek innego w tym teście byłaby zawsze wyraźną zmianą tonacji; również Davisy bez trudu pokazały na tym tle lekkość, "wyluzowanie" - w całym pasmie. Dźwięki nie mają już takiej gęstości i wewnętrznego napięcia, przede wszystkim bas zelżał, nie ma już wyraźnego podbicia, przez co odetchnęła też średnica, na której nie kładzie się cień niskich tonów, jest żywsza i bardziej niezależna, chociaż jakieś osłabienie w jej wyższym podzakresie (tak podejrzewam) czasami daje efekt tzw. nosowości - lecz nie jest to permanentne i nie oznacza "zamknięcia", wręcz przeciwnie - całą prezentację można pochwalić za otwarcie, oddech, budowanie dużej przestrzeni. Scena jest bardzo szeroka i pewnie dzięki wysokości samej konstrukcji kreowana dość wysoko, co dodatkowo wzmacnia efekt swobody.

Pozycje pozornych źródeł dźwięku nie były bardzo stabilne, wystarczył lekki ruch głowy, aby przesunęły się dostrzegalnie, ale nie psuło to ogólnego wrażenia. To brzmienie charakteryzuje się żywą, lecz nieagresywną barwą, dobrą przejrzystością, przyzwoitą dynamiką i szybkością, która jednak nie jest związana z ostrością. Bardzo porządnie i naturalnie zagrał werbel, nie tracąc ani wyższych składowych, ani siły, był może odrobinę złagodzony i wygładzony, lecz każde dotknięcie było oddane czysto i selektywnie.

Góra ładnie błyszczy i umiejętnie "posypuje", nie kalecząc uszu, ale i nie zmuszając do wysiłku dla "dosłyszenia" wszystkiego, co zarejestrowano - detale są na wierzchu, może te najcichsze zostają ujednolicone, co nie oznacza żadnej "stygmatyzacji" - nie pojawia się ani dominująca metaliczność, ani zapiaszczenie. Ponadto wyważenie między "powietrzem" z samego skraju pasma a substancją niższego podzakresu jest optymalne dla słuchania komfortowego, lecz niepozbawionego dobrych emocji i wglądu w nagranie.

Czytaj pełną recenzję na stronie internetowej magazynu Audio