Recenzja Lyngdorf CD-2 - toninuta.pl

Ktoś niedawno powiedział "CD umarło"... zapewne w świecie zdominowanym przez streaming i wszechobecne pliki audio nasza "poczciwa" płyta CD Audio jawi się niektórym jako pewien przeżytek. I już na wstępie przyznam rację tej konkretnie grupie melomanów - tak, pliki są wygodne, łatwe w użytkowaniu, łatwe w przechowywaniu i gwarantujące możliwość wykonania kopii "na przypadek awarii" I właściwie to wszystko, co można powiedzieć o plikach audio. Co powiemy o naszej płycie CD, od tylu już lat  będącej na rynku gdzie w efekcie czego stała się "powszechna" i właściwie "niemodna"? Dla jednych tak, ale wybaczcie - ja pamiętam pierwsze zachwyty nad "nowym, magicznym i w ogóle wspaniałym formatem CD", który jawił się jako raj dla melomanów i audiofilii. I ten raj (uwierzcie lub nie) nie utracił ani odrobiny magii do dnia dzisiejszego. Ale chcąc zasmakować "owocu z raju" w postaci doskonałego brzmienia ze srebrnego nośnika musimy nie tylko wierzyć w ten raj, musimy jeszcze jak każdy "wierzący" spełnić dwa podstawowe warunki - posiadać dobrze zrealizowaną płytę CD oraz dobrej klasy odtwarzacz CD. Nie jeden z tych, co to obiecują jak grają cudowanie, ale ten prawdziwie grający z klasą odtwarzacz przez duże "O", a może i przez duże "CD".

A właściwie takim jest sprzęt marki Lyngdorf CD-2.

Pamietam jeszcze poprzedni model oznaczony jako CD-1, który niestety odrzucał mnie nie tyle brzmieniem, co wyglądem. Mam świadomość, że na sprzęt się nie patrzy - sprzętu ma służyć do słuchania muzyki. Ale skoro tak, to dlaczego tak bardzo lubimy rzeczy ładnie wykonane, które dodatkowo cieszą oczy (obok uszu)?! Właśnie dlatego, że w swym codziennym kontakcie ze sprzętem ładnym i do tego dobrze brzmiącym czujemy się po prostu spełnieni w naszym świecie pasji. I nagle jest "ON" - Lyngdorf CD-2, który wygląda tak, jak powinien wyglądać odtwarzacz CD. nie ma w nim nawet odrobiny przesady, nie napompował się gdzieś na "audiofilskiej siłowni", nie wrzuca katalogowych dziesiątek kilogramów. Po prostu skromny, ze smakiem - jak niepozorny instrument muzyczny, który czaruje brzmieniem bardziej, niż wielkością formy.

Do naszych testów CD-2 trafił właściwie w odpowiednim momencie. W moje ręce trafiło wydanie płyty SHM-CD Anne-Sophie Mutter/John Williams "Across the Stars" (Deutsche Grammophon), a dodatkowo na odsłuch czekała znana mi i dobrze już osłuchana, ale ostatnio jakoś pomijana płyta Vangelis'a -  Chariots Of Fire (REMASTERED 25TH LIMITED). Okazja więc przednia, by Lyngdorf pokazał na co go stać, by udowodnił niedowiarkom "CD jeszcze nie umarła".

Czytaj pełną recenzję na stronie internetowej portalu toninuta.pl